Sezon jesienny rozpoczęty, a jak jesień to i kasztany. My wybraliśmy się ostatnio na rodzinny spacer, ale nie taki bez celu. Cel był i to ambitny - nazbierać jak najwięcej kasztanów. M. miał ze sobą koszyczek do którego zbierał kasztany, już to było świetną zabawą. Następnie, po powrocie do domu, zabraliśmy się za robienie "ludzików" i innych stworzonek z zebranych kasztanów. 
My zbieraliśmy również żołędzie, jarzębinę oraz łupiny kasztanów. Wszystko się przyda! :-)



Co można zrobić z kasztanów? Na pewno tradycyjne "ludziki", które znają chyba wszyscy jeszcze ze swojego dzieciństwa. Przyznam się bez bicia, że teraz, sprawiało mi to więcej frajdy, niż kiedy byłam dzieckiem ;-)

Co potrzebujemy, aby zrobić ludziki?
- kilka kasztanów
- małe wykałaczki
- plastelina
- kapelusik żołędzia



Nasza Złotowłosa ma również torebkę z jarzębiny ;-)





ZWIERZĄTKA, krowy, świnki, pieski. U nas mniej ambitnie, ale równie kreatywnie. Postawiliśmy na jeża i dżdżownicę.
Do wykonania jeża potrzebujemy:
- łupinę kasztana
- plastelina brązowa i czarna

Kawałek plasteliny formujemy w rękach i wypełniamy łupinę, kawałek plasteliny powinien wystawać jako buzia jeża. Czarna plastelina posłużyła nam jako oczy i nos.


Do zrobienia dżdżownicy potrzebne będą:
- kasztany
- kawałek nici
- igła
- młotek
- małe kleszcze
- kawałek wykałaczki
- plastelina

Nić nawlekamy na igłę i przekłuwamy kasztan "na wylot" potrzebny nam do tego będzie młotek i kleszcze (aby przeciągnąć igłę). Przekłuwamy dowolną ilość kasztanów, wszystko zależy od tego, jak długa Wasza dżdżownica ma być.
Kawałek wykałaczki potrzebny będzie jako ogonek, aby nić nam nie wyszła. 




Uhu HA, uhu HA nasza zima bardzo zła... tadam zrobiliśmy bałwana :-) oby do lepienia tych prawdziwych było jeszcze daleko.
Do wykonania bałwana potrzebne będą:
- kasztany
- plastelina
- kapelusik żołędzia

Kasztany zlepiamy kawałkami plasteliny. Wykonanie takiego bałwana jest tak proste, że komentarz jest zbędny :-)



Poniżej kilka zdjęć Naszych wspólnych prac.

Z kasztanów można wykonać na prawdę duuuużo, duuuużo więcej, wszystko zależy tylko od Waszej kreatywności. Udanej wspólnej zabawy! :-)


















Muszę się Wam do czegoś przyznać.
Mam ogromny problem z drugim śniadaniem. Często się zastanawiam co zjeść i co dać dzieciaczkom, żeby było pełnowartościowe, zdrowe i zapełniło im brzuszki na jakiś czas. Nie chcę ich zapychać zwykłymi kupnymi jogurtami, które tak na prawdę nie wiele dobrego dają naszym dzieciom. Wpadłam więc ostatnio na pomysł "przetestowania" na moich pociechach trochę innego koktajlu. Eksperyment się przyjął, koktajl był już robiony wielokrotnie. Polecam :-)




Potrzebujemy:

- 250 ml mleka migdałowego
- 1 dojrzały banan
- garść mrożonych truskawek
- 1 dojrzała gruszka
- nasiona Chia

Truskawki rozmrażamy, wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
Mleko wlewamy do blendera, dorzucamy pokrojonego banana, obraną i pokrojoną gruszkę oraz miękkie truskawki. Wszystkie składniki blendujemy tak, aby otrzymać gładką konsystencję. Koktajl rozlewamy do szklanek i sypiemy nasiona Chia. 
Smacznego :-)


Kolejny wpis z serii "Co do jedzenia do przedszkola / szkoły?" 

Zdradzę Wam przepis na wyjątkowo maślane i pulchne drożdżowe bułeczki, które w Naszym domu znikają w mgnieniu oka. Zrobienie ich zajmuje niewiele czasu, a uwierzcie, że nie pożałujecie. Bułeczki można zrobić z dowolnym dżemem, czekoladą lub po prostu suche. Ja zrobiłam z konfiturą truskawkową własnej roboty :-)
Mój syn chętnie zabiera te bułeczki ze sobą do przedszkola. Za zwyczaj 2 bułeczki zostawiam puste, z racji tego, że M. lubi mnie zaskakiwać i często wyskakuje z hasłem "chcę tę bułeczkę z serkiem / suchą". Staram się, żeby nic mnie nie zaskoczyło ;-)


Potrzebujemy:
- 500 g mąki + 3 łyżki
- 100 g cukru
- 2 jajka
- 30 g świeżych drożdży
- 250 ml mleka (ciepłego)
- szczypta soli
- 100 g masła


W garnku podgrzewamy mleko. Ciepłe (nie gorące!) mleko wlewamy do wysokiego, plastikowego pojemnika i łączymy z pokruszonymi drożdżami, dodajemy łyżkę cukru i 3 łyżki mąki, całość mieszamy, przykrywamy ręcznikiem i odstawiamy w ciepłe miejsce na 10 - 15 minut.



W rondlu rozpuszczamy masło, dodajemy resztę cukru i mieszamy. Do miski wsypujemy przesianą mąkę, sól, jajka. Dodajemy przestudzone masło oraz wyrośnięty zaczyn. Całość mieszamy widelcem, aż do połączenia składników, następnie ciasto wykładamy na oprószoną mąką stolnicę i dokładnie wyrabiamy ok. 5 - 7 minut co jakiś czas podsypując mąkę w razie potrzeby. 

Wyrobione ciasto wkładamy do miski oprószonej mąką i przykrywamy ręcznikiem. Miskę umieszczamy w ciepłym miejscu (ja zawsze daję pod kołdrę ;-)) na ok. 45 minut lub do czasu, aż podwoi swoją objętość. 





Wyrośnięte ciasto wykładamy na stolnicę i dzielimy na 9 części. Nie wałkujemy! Ciasto spłaszczamy rękami i na każdy kawałek nakładamy konfiturę (2 łyżeczki). Ciasto zawijamy i formujemy na kształt bułeczek.







Gotowe bułeczki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, tak, aby się ze sobą stykały i smarujemy mlekiem. Blaszka powinna być kwadratowa o długości boku ok. 22 cm.


Bułeczki pieczemy w nagrzanym do 180 piekarniku (góra - dół) przez ok. 30 minut, tak, aby góra była dobrze przyrumieniona. 






Smacznego :-)



Sezon na kaszę jaglaną został u nas oficjalnie rozpoczęty. Dlaczego? A no dlatego, że wkroczyliśmy w sezon wszelakich chorób, wirusów, katarów i innych.
Co z tym wspólnego ma kasza jaglana? - spytacie.
Odpowiem, że ma i to na prawdę wiele. Kasza jaglana działa rozgrzewająco, ma właściwości antywirusowe i zmniejsza stany zapalne błon śluzowych, czyli prosto mówiąc osusza organizm z wydzieliny - oznacza to, że jest genialnym "lekarstwem" na katar.
Z kaszy jaglanej można robić na prawdę cuda. Dzisiaj proponuję Wam, wykorzystać ją "bez roboty", czyli ugotować i dodać do zupy zamiast makaronu czy też ryżu.



Potrzebujemy:
- 1 l wywaru drobiowego
- 0,5 kg świeżych i dojrzałych pomidorów (malinówki są najlepsze)
- 1 łyżeczka koncentratu pomidorowego
- 2 łyżki śmietany 18%
- sól, pieprz, bazylia do smaku
- 1 szklanka nieugotowanej kaszy jaglanej



Pomidory myjemy i obieramy z skóry. Odlewamy ok. 0,5 l wywaru dodajemy pomidory i całość blendujemy. Zblendowane pomidory przelewamy przez sito i przecieramy tak, aby pozostały na nim tylko pestki. Do pozostałego wywaru dodajemy koncentrat pomidorowy i śmietanę, mieszamy. Łączymy obydwa wywary i podgrzewamy, ale nie zagotowujemy.

W między czasie kaszę jaglaną płuczemy dokładnie dwa razy. Zalewamy wodą w proporcji 1:2 i zagotowujemy. Gotujemy na małym ogniu do czasu, aż kasza wchłonie wodę tj. ok. 10-15 minut.
Ugotowaną kaszę przelewamy przez sito i płuczemy pod bieżącą wodą.

Ciepłą zupę i kaszę nakładamy na talerz.
Smacznego :-)

Przyszedł wrzesień, dzieci szturmem ruszyły na przedszkola i szkoły. 
Powiedzmy, że problemu nie mają rodzice dzieci, które jadają właśnie tamtejsze jedzenie. Mój Maluch, chodzi do grupy bez żywieniowej (w dużym skrócie dla tych, którzy nie słyszeli o czymś takim - grupa, gdzie przyprowadza się dziecko tylko i wyłącznie na 5h, a jedzenie musi zagwarantować rodzic). 

Z racji, że jestem jeszcze na wychowawczym z młodszą pociechą, a M. do przedszkola poszedł, ponieważ usilnie nas na to namawiał - taka opcja nam w zupełności wystarcza. 

Do meritum.
Codziennie biję się z myślami, co temu mojemu małemu niejadkowi dać do zjedzenia. Ważne, żeby mu smakowało, było różnorodne i przede wszystkim zdrowe.
W przedbiegach odpadają codziennie kanapki z szyneczką (no ileż można?), wszelkie jogurty (które cudownie zaśluzowują organizm prowadząc z efekcie końcowym do przeziębienia), no więc co? Na zmianę banan, chleb, banan, chleb. No takiej diety to nikt nie wytrzyma. 

Tak więc.... dzisiaj chcę Wam zaproponować ciasto marchewkowe na mące kukurydzianej.
Ciasto o specyficznym smaku i to nie ze względu na marchewkę ;-) Marchewka sprawia jedynie, że ciasto jest wilgotne, dzięki temu dziecku nie rośnie "klucha" w buzi. Spróbujcie, może akurat Wasza pociecha zasmakuje w cieście marchewkowym.




Potrzebujemy:

- 4 jajka
- 2/3 szklanki cukru
- szklanka oleju 
- 200 g startej marchewki
- 2 i 1/2 szklanki mąki kukurydzianej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka sody

Jajka ubijamy z cukrem ok. minutę, tak aby powstała puszysta masa. Ciągle ubijając, powoli dolewamy olej. Następnie dodajemy startą marchewkę i delikatnie mieszamy. Na koniec wsypujemy przesianą mąkę wraz z proszkiem do pieczenia i sodą. Miksujemy chwilę, do połączenia składników. 
Piekarnik nagrzewamy do 170. 
Ciasto wykładamy do wyłożonej papierem do pieczenia keksówki i wkładamy do nagrzanego piekarnika. Ciasto pieczemy ok. 50 minut.

Ciasto kroimy na kromki i wkładamy do chlebaczka. Najważniejsze żeby najmłodszym smakowało :-)


Na blogu od jakiegoś czasu gościła cisza. Co tu pisać, działo się dużo. Oj.... tak dużo, że sama momentami nie wiedziałam w co ręce włożyć. 

Nie będę się rozdrabniała i wchodziła w szczegóły. Opowiem Wam w skrócie o dwóch najważniejszych wydarzeniach. 
Zacznę może od tego, że nastąpiła u Nas spora rewolucja. Starszy Brat poszedł do PRZEDSZKOLA! TAK! Mamy w domu przedszkolaka, który trafił tam zupełnie na spontanie ;-)
Od jakiegoś czasu M. truł nam, że chce iść do przedszkola, a to z jedną koleżanką, a to z drugą. Na nic były tłumaczenia, że koleżanki starsze, że nie mieszkają w naszym mieście. On chce i już. Nie braliśmy opcji przedszkola pod uwagę z racji, że i tak jestem na wychowawczym. No to po co? Jednak tak się stało, że całkiem przypadkiem dowiedziałam się o wolnych miejscach w grupie 3-4 latków, jest to grupa bez żywieniowa. Zajęcia trwają 5 godzin i do domu. Po krótkich przemyśleniach stwierdziliśmy - czemu nie!? Spróbujemy.
Okazało się, że nasz M. jest urodzonym przedszkolakiem. Z uśmiechem na ustach maszerował do przedszkola. Pierwszy dzień, drugi dzień, trzeci dzień, czwarty dzień i.... tu nastąpił mały kryzys. Był płacz i zgrzytanie zębów. Okazało się, że chodziło tylko o to, że jego ulubiona Pani opiekunka była na L4. Kryzys zażegnany! Jak na razie wszystko idzie jak z płatka ;-) trzymajcie kciuki, ażeby tak zostało!

Dalej z ciekawych rzeczy, które ostatnio miały u nas miejsce to SESJA. Mieliśmy cudowną, rodzinną sesję o jakiej marzyłam :-) Zdjęcia, których właśnie brakowało mi do ramki. 








  
Tak piękne zdjęcia zrobiła nam KLOS Fotografie.


Obsługiwane przez usługę Blogger.