Dzień Dziecka tuż tuż. Tak więc chodzę, rozmyślam, planuję, piekę. Nosiłam się z zamiarem upieczenia tortu dla moich małych Szkrabów, a szczególnie dla tego starszego, który jest absolutnym fanem Skittlesów! Z okazji dnia dziecka postanowiłam udzielić mu dyspensy, a co! Jemu też się coś od życia należy ;-)
Opis jest bardzo obszerny, ale tort nie jest aż tak pracochłonny.
Ażeby upiec takowy tort musimy rozpocząć od upieczenia biszkoptów, bo potrzebne będą aż dwa. 



Potrzebujemy:

- tortownicę o średnicy 16 cm
- 2 duże jajka
- 80 g przesianej mąki 
- 70 g cukru
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 2 krople octu winnego
- 1 łyżeczka oleju

Powyższy skład jest na jeden biszkopt! 
Piekarnik nagrzać do 180°. Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy na sztywną pianę. Dodajemy cukier dalej miksując. Do żółtek dodajemy proszek do pieczenia i ocet - wymieszać widelcem (żółtka 'urosną'). Tak przygotowane żółtka dodajemy do białek, dalej miksując. Dodać olej. Na koniec dodajemy przesianą mąkę, delikatnie wymieszać do połączenia składników. Biszkopt wylewamy na tortownicę, której uprzednio brzegi smarujemy masłem i posypujemy mąką. Na dno tortownicy dajemy papier do pieczenia. Biszkopt pieczemy ok. 18 - 20 minut.
Po upieczeniu biszkopt od razu wyciągamy z piekarnika.

Do pierwszego przełożenia tortu potrzebujemy:
- 1 galaretka owoce leśne
- 150 ml schłodzonej śmietany kremówki 30%

Galaretkę robimy według przepisu na opakowaniu. Schładzamy i w momencie kiedy zacznie tężeć zaczynamy ubijać śmietanę w wysokim naczyniu. Kiedy śmietana zacznie sztywnieć dolewamy małym strumieniem tężejącą galaretkę. Jeden z biszkoptów przekrawamy na pół i wkładamy ponownie do tortownicy. Krem wylewamy na biszkopt (ilość jaką wlejemy zależy od nas, ja wlałam połowę porcji, resztę zjedliśmy łyżkami ;-))
Biszkopt wkładamy do lodówki i czekamy do momentu, aż masa całkowicie stężeje.

Drugie przełożenie tortu to:
- 330 ml śmietany kremówki 30%
- 250 g mascarpone
- 1 śmietanfix
- ok. 100 g umytych truskawek

Śmietanę i mascarpone umieszczamy w wysokim naczyniu i zaczynamy miksować. Kiedy masa będzie gęstniała dodajemy śmietanfix i miksujemy do momentu, kiedy masa będzie sztywna. 
1/3 kremu wykładamy na biszkopt i układamy na nim pokrojone truskawki. Następnie przykładamy biszkopt i smarujemy górę i boki pozostałym kremem. 




Do wykończenia tortu potrzebujemy:
- 2 duże opakowania Skittles
- 8 opakowań wafelek WW (w każdym opakowaniu 4 wafelki)

Na wysmarowane śmietaną boki tortu, przykładamy wafelki (po dwie, bo taki szeroki będzie każdy kawałek tortu). Kiedy już całość jest wyłożona, na górze tortu układamy Skittles'y.

Pomysł na tort znalazłam na Youtube już jakiś czas temu i czekałam tylko na okazję:-) 
Poza wystrojem tortu, reszta jest moją inwencją.

Smacznego:-)



Milion Smaków Truskawek - druga edycja
Z okazji Dnia Mamy postanowiłam uraczyć moją Mamę oraz siebie (no tak, tak i wszystkie Sępy ;-) dookoła też) przepysznym deserem. Jeżeli jeszcze nie macie pomysłu na prezent, a nie chcecie iść na łatwiznę polecam! (Oczywiście porcja przygotowana na potrzeby wpisu ;-))



Potrzebujemy (na kruche ciasto, 6 tartaletek):
- 1 szklanka przesianej mąki
- 100 g zimnego masła
- 1 żółtko
- 2 łyżki brązowego cukru

Wszystkie składniki umieszczamy w misce i zagniatamy. Formujemy kulkę, zawijamy w folię spożywczą i umieszczamy w zamrażarce na ok. 15 minut. Schłodzone ciasto umieszczamy na oprószonej mąką stolnicy i wałkujemy. Okrągłą foremką wykrawamy kółka. Ciasto umieszczamy w tartaletkach  i delikatnie palcami dociskamy do wnętrza foremek.
Na ciasto wykładamy papier i umieszczamy na nim fasolę lub też ceramiczne obciążniki. Tartaletki wkładamy do nagrzanego do 200 piekarnika i pieczemy wstępnie ok. 7 minut. Po tym czasie zdejmujemy papier wraz z zawartością i pieczemy kolejne 7 minut lub też do momentu kiedy ciasto nabierze złotego koloru.

Tartaletki wypełniłam kremem, na który potrzebujemy:
- 330 ml śmietanki 30% (dobrze schłodzonej)
- 250 g mascarpone
- 1 łyżka cukru pudru
- małe opakowane Śmietanfix
- ok. 400 g świeżych truskawek

Truskawki dokładnie myjemy, obieramy i blendujemy. Śmietanę wraz z mascarpone umieszczamy w wysokiej misce i miksujemy na wolnych obrotach. W momencie kiedy krem będzie gęstniał dodajemy cukier puder i śmietanfix. Do gotowego kremu dodajemy truskawki i delikatnie mieszamy.

Schłodzony krem nakładamy na tartaletki tuż przed podaniem.
Smacznego :-)


Milion Smaków Truskawek - druga edycja
Idealna propozycja na szybkie śniadanie lub też podwieczorek.
Bułeczki, które muszę robić co sobota na śniadanie, na specjalne życzenie mężczyzn w naszym domu. Ilość sposobów zjedzenia bułeczek nieograniczona! Z owocami, z dżemem, ze śmietaną lub też na sucho :-)
Przygotowanie nie zajmie Wam więcej jak 10 minut.




Potrzebujemy:
- 220 g przesianej mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 5 łyżek masła
- 1 łyżka brązowego cukru
- ok. 50 g czekolady deserowej i białej pokrojonej w małą kostkę
- ok. 80 ml mleka

Mąkę przesiać do miski, dodać masło i wyrabiać palcami, aż masa będzie przypominała zacierki. Dodajemy cukier i czekoladę i mieszamy. Następnie dolewamy mleko i wyrabiamy ciasto. Konsystencja ciasta nie powinna być zbyt klejąca, ale gdyby była za sucha należy dolać jeszcze trochę mleka. Ciasto umieszczamy na oprószonej mąką stolnicy i wałkujemy na prostokąt o wymiarach ok. 10 x 15 cm i grubości ok. 2,5 cm. Ciasto kroimy na 9 kawałków. Bułeczki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 220°. Pieczemy ok. 10 - 12 minut, aż wyrosną i nabiorą złocistego koloru.
Bułeczki idealnie smakują jeszcze na ciepło.
Przepis pochodzi z książki z serii "Z kuchennej półeczki".


Smacznego :-)
Szparagi na naszym stole gościły po raz pierwszy i powiem Wam szczerze - żałuję, że tak późno się na nie skusiłam! Zupa jest bardzo dobra i co dla mnie najważniejsze, bardzo zdrowa. Szparagi warto jeść choćby ze względu na to, że posiadają znaczne ilości kwasu foliowego, są również bogate w przeciwutleniacze, które chronią nasz organizm przed wolnymi rodnikami, m. in. witamina C, E.
Sezon na szparagi jest krótki, więc korzystajcie póki można ;-)
Inspirowałam się kilkoma przepisami, dodałam też coś od siebie.




Potrzebujemy:
- 700 ml wywaru drobiowego
- 1 pęczek zielonych szparagów
- 1 łyżka masła
- 1 cebula
- 1/2 łyżeczki soli
- 1/2 łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu
- 1/2 brązowego cukru
- 1 łyżeczka bazylii
- 1 1/2 łyżki śmietany 18%

Szparagi dokładnie myjemy, twarde końce odłamujemy. W rondlu z grubym dnem roztopić masło i wrzucić pokrojoną w piórka cebulę.
Kiedy cebula lekko zmięknie, dodać pokrojone na ok. 3 cm kawałki szparagi i smażyć przez ok. 2 minuty. Na koniec posypać całość solą, pieprzem oraz cukrem - dokładnie mieszamy. Następnie wlewamy bulion i zagotowujemy. Szparagi wystarczy gotować ok. 4 minuty. Po tym czasie powinny być miękkie. W połowie gotowania dodajemy bazylię.
Zupę blendujemy na gładki krem, po czym dodajemy śmietanę i gotujemy ok. 2 minuty.



Jak widzicie przygotowanie tej zupy jest błyskawiczne!

Smacznego ☺

Gruszka nie jest moim ulubionym owocem, dlatego zrobiłam jeden podstawowy błąd. Pozwoliłam na to, aby moje dzieci nie znały smaku gruszki. Postanowiłam to szybko zmienić i zapoznać dzieciaczki z tym smakiem. Oczywiście oczami też się 'je" dlatego gruszki musiały wyglądać przede wszystkim atrakcyjnie i ciekawie. Przyznam, że w tej formie to i ja zakochałam się w gruszkach ;-)
Jeszcze tylko dwa słowa na zachętę, dlaczego jeść gruszki.
Okazuje się, że gruszka jest jednym z niewielu owoców, które zawierają jod! Poza tym bogate są m. in. w fosfor, wapń, magnez, bor, żelazo, miedź. 



Potrzebujemy:
- 3 dojrzałe, ale nie za miękkie gruszki*
- gotowe ciasto francuskie
- szczypta cynamonu
- łyżeczka brązowego cukru
- trochę mleka

Gruszki myjemy i obieramy. Ciasto francuskie kroimy wzdłuż na paski o grubości 1 cm. Gruszki ustawiamy w naczyniu żaroodpornym na papierze do pieczenia. Posypujemy je od góry cynamonem i zaczynamy zawijać w ciasto francuskie.
Pędzelek kuchenny zamaczamy w mleku i smarujemy zawinięte gruszki. Na koniec posypujemy cukrem.
Tak przygotowane gruszki wstawiamy do nagrzanego na 190° piekarnika i pieczemy ok. 20 minut lub do czasu kiedy ciasto nabierze złotego koloru.

Krem angielski, z którym podałam gruszki był trafieniem w samo sedno. Smaki komponowały się idealnie!
Krem przygotowałam z przepisu Doroty z mojewypieki.com
z tymże robiłam z połowy porcji i zamiast białego cukru, użyłam brązowy. Zatem...

Potrzebujemy:

- 125 ml mleka 3,2%
- 125 ml śmietany 30%
- 3 żółtka
- 1 1/2 łyżki brązowego cukru z wanilią


Do garnuszka przelewamy mleko i kremówkę. Mieszamy i doprowadzamy do wrzenia.
W międzyczasie, zanim mleko się zagotuje, w misie umieszczamy żółtka i cukier z wanilią. Delikatnie miksujemy, tak, aby nie zrobiła nam się piana. Do otrzymanego kremu dodajemy połowę zagotowanego mleka, miksujemy.
Mleko z żółtkami z powrotem przelewamy do garnuszka z pozostałym mlekiem i podgrzewamy na małym ogniu, mieszając łyżką, do lekkiego zgęstnienia: mieszanka powinna lekko oblepiać łyżkę (będzie lekko gęsta). Zdejmujemy z palnika, nie doprowadzając do wrzenia - krem by się natychmiast zważył. Wystudzić, następnie przykryć folią spożywczą (powinna dotykać kremu), można schładzać w lodówce.
Smacznego ☺

*Oczywiście ilość gruszek, zależy od tego jak duża jest Wasza rodzina :-)


Uwaga! Na talerzu makaron. Ale nie nudny, mało atrakcyjny. Dzisiejsza propozycja to zdrowe, szybkie w przygotowaniu i ciekawe dla oka danie, na które skusi się każdy niejadek. 



Potrzebujemy: 
- 350 g piersi z indyka 
- 1 papryka konserwowa 
- 1 cebula - sól, pieprz 
- 1 jajko
- 7 rurek makaronu cannelloni 
- 2 puszki pomidorów 
- zioła prowansalskie 

Mięso dokładnie myjemy i kroimy na kawałki tak, aby zmieściły nam się w maszynce do mielenia. Cebulę obieramy i kroimy na ćwiartki. Z papryki obieramy skórę i kroimy. Wszystko przepuszczamy przez maszynkę do mielenia mięsa. Następnie do zmielonego mięsa dodajemy sól, pieprz i surowe jajko. Wszystko dokładnie mieszamy ręką. 
Patelnię rozgrzewamy z dodatkiem oleju i nakładamy na nią mięso. Podsmażamy mięso, co chwilę mieszając. 
Makaron wrzucamy do gotującej się wody i gotujemy 3 minuty. 
Pomidory rozgniatamy widelcem lub trochę blendujemy po czym 1/4 wylewamy na dno naczynia żaroodpornego. Usmażone mięso mieszamy z 1/4 porcji pomidorów. 
Podgotowany makaron napełniamy mięsem i układamy w naczyniu żaroodpornym. Resztę sosu mieszamy z ziołami prowansalskimi i nakładamy na makaron. 
Całość umieszczamy w nagrzanym do 180° piekarniku i pieczemy 20 minut. 
Gotowe! Smacznego ☺
Jak powszechnie wiadomo i chyba każdy się ze mną zgodzi, że najlepsze przepisy pochodzą z przepiśników naszych Mam i Babć. Tak też jest w przypadku ciasta, które Wam dzisiaj przedstawiam. Ciasto jest błyskawiczne w przygotowaniu i może je przygotować każdy. Nawet jeżeli zepsuł Ci się mikser, to tym razem nie ma wymówki. Dzisiaj mikser nie będzie potrzebny ;-)
Rabarbar + jabłko, ten zestaw nie tylko idealnie nadaje się na kompot, ale przede wszystkim do ciasta. Poniżej znajdziecie przepis.



Potrzebujemy: 
- 1 kostka margaryny 
- 1 szklanka cukru 
- 5 jajek 
- 10 kopiastych łyżek mąki 
- 1 łyżka proszku do pieczenia 
- 1 duże jabłko 
- 4 laski rabarbaru 

Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. 
Miękką margarynę wraz z cukrem umieszczamy w misce i mieszamy ręką. Po dokładnym wymieszaniu składników dodajemy na przemian jedno jajko, 2 kopiaste łyżki mąki. Po każdym dodaniu jajka, czy też mąki musimy dokładnie wymieszać masę. Proszek do pieczenia dodajemy wraz z ostatnią porcją mąki. Gdyby ciasto było zbyt gęste, można dodać odrobinę ciepłego mleka. 
Rabarbar i jabłko obieramy i kroimy w kostkę. Ciasto wylewamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Owoce umieszczamy na górze ciasta i delikatnie wciskamy do środka. Tak przygotowane ciasto wkładamy do nagrzanego na 170° piekarnika i pieczemy 30 - 40 minut lub do tzw. suchego patyczka. 



Smacznego ☺

Rabarbarowa rewolucja
Kolejna już propozycja dla niejadków jajek. Mini frittata lub jak kto woli muffiny jajeczne. Zwał jak zwał, ważne, że przepyszne i szybkie w przygotowaniu. Idealne na kolację :-)


Potrzebujemy:

- 5 dużych jajek
- 2 łyżki śmietany 18%
- 3 plasterki dobrej szynki z kurczaka
- 3 łyżki kukurydzy (z puszki)
- 3 łyżki zielonego groszku (z puszki)
- 1 mała cebula
- 1/2 dużej kulki mozzarelli

Jajka wraz ze śmietaną umieszczamy w większej misce i trzepaczką dokładnie mieszamy. Cebulę obieramy i kroimy w kostkę. Szynkę i mozzarellę kroimy na małe kawałki. Następnie dodajemy do masy jajecznej przygotowane składniki i dokładnie mieszamy.
Piekarnik nagrzewamy do 170°, blaszkę na muffiny wykładamy papilotkami. Masę jajeczną nakładamy łyżką do papilotek do wysokości 3/4. Pieczemy ok. 20 - 25 minut.


Smacznego ☺

Jedna z moich propozycji na śniadanie to upieczone bułeczki moczone w jajku i mleku. Przysmak nie tylko naszych dzieci, ale także nasz. Śniadanie jest ekspresowe w przygotowaniu, a zarazem nie są to nudne kanapki, które u nas nie mają prawa bytu. Możliwości podania zdają się nie mieć końca, bo od najprostszego posypania brązowym cukrem, przez dodanie owoców można skończyć na dodaniu kostki czekolady do środka :-)


Potrzebujemy:
- bułka pokrojona na kromki o grubości ok. 2 cm  (bułki najlepiej z dnia poprzedniego)
- 1 jajko
- 150 ml mleka
- olej kokosowy lub rzepakowy

Jajko rozbijamy do głębokiego talerza i roztrzepujemy widelcem, następnie dolewamy mleko i mieszamy do połączenia się składników. Kromki namaczamy z każdej strony w jajku i mleku.
Na rozgrzaną patelnię z odrobiną oleju kładziemy namoczone kromki bułki. Pieczemy ok. 2 minuty lub do czasu kiedy zyskają ładny, złoty kolor z każdej strony. Tak upieczone bułeczki posypujemy czym tylko chcemy :-)

Jeżeli chcemy bułki z czekoladą w środku, wystarczy, że pokroimy bułkę na kromki o grubości ok. 4-5 cm. Od dołu nożem robimy niewielkie nacięcie i umieszczamy kostkę gorzkiej czekolady. Proces pieczenia wygląda jak powyżej.


Smacznego ☺
Kochani! Zrobiło się ciepło, także sezon na podróże uważam za rozpoczęty. Tak więc tym razem coś z serii 'podróże z dziećmi'.
Wybraliśmy się z naszymi pociechami na weekend do Wrocławia. Mieszkają tam nasi znajomi i to ich właśnie ukaraliśmy naszą obecnością ;-) nie tyle naszą, co naszych pociech. Plan był ambitny. Nie wzięłam jednak pod uwagę tego, że nasze dzieci oszaleją na punkcie Felka (kot) i to on będzie największą atrakcją tegoż wyjazdu. Ja tu chciałam ZOO, Afrykarium, makietę kolejową. No nic, następnym razem.


Udało nam się obejść ZOO, dodam, że nie całe. Udało nam się również wejść do Afrykarium, po 30 minutach oczekiwania w kolejce. Chociaż na pierwszy rzut oka wyglądało, że z godzinę postoimy. Niestety okazało się , że jest to atrakcja dla rodziców lub też nieco starszych dzieci, niż nasz 3 latek. Tłumy, ciepło i wysoka wilgotność powietrza okazały się dla dzieci granicą nie do przejścia. Rada dla tych, którzy planują wizytę w Afrykarium - nie zabierajcie ze sobą wózków, schody są tu sporą przeszkodą. Co do ceny to jest trochę wygórowana, bo 40 zł od osoby dorosłej, dziecko powyżej 3 lat - 30 zł. Jednak każdy kto kocha wodę, przyrodę, zwierzęta i naturę znajdzie tam coś dla siebie. Wspaniały widok pływających rekinów, płaszczek czy ogromnych żółwi robi wrażenie na każdym. Tak więc pomimo wszystko warto było.


H. była pierwszy raz w ZOO, zatem była oczarowana wszystkimi zwierzętami. Chociaż to foki wywarły na niej największe wrażenie. Foki można podziwiać z góry i podglądać pod wodą. M. był w ZOO po raz trzeci, ale jak to dziecko, tam gdzie zwierzęta tam jest zabawa. Porównując pokrótce ZOO, w których bywaliśmy (Chorzów, Ostrawa, Wrocław) te ostatnie jest zdecydowanie najlepsze. Przede wszystkim ze względu na, że zwierzęta można oglądać na prawdę z bliska.






W planach miałam również, wycieczkę na Dworzec Świebodzki zobaczyć największą w Polsce makietę kolejki. No nie tym razem ;-) Felek był ważniejszy.

Przy naszej poprzedniej wizycie we Wrocławiu udało nam się zwiedzić Muzeum Motoryzacji i dodam, że jest to atrakcja dla małych i dużych fanów czterech kółek :-) za nieduże pieniądze można pooglądać super samochody. M. był zachwycony. Mało tego, obejście wokół muzeum jest przeurocze, można wybrać się na spacer nad Ślęzą. Jest też plac zabaw i kawiarnia, w której rodzice mogą uraczyć się pyszną kawką.
My wybraliśmy się również na przejażdżkę zabytkowym tramwajem, co nie za bardzo przypadło do gustu M. Rozpłakał się, że jest za głośno i musieliśmy wysiąść miedzy stacjami, achh no mały wtedy był, zostało wybaczone ;-)



No i na zakończenie na pewno warto wybrać się szlakiem wrocławskich krasnali.
Wrocław pełen jest atrakcji dla najmłodszych, z tymże trzeba mieć szczęście i spasować się z dobrym nastrojem pociech ;-)



Jedno jest pewne, warto jeździć i poznawać świat! ☺

Może jeszcze stali bywalcy tego pięknego miasta są w stanie coś  polecić. Gdzie jeszcze warto zabrać dzieci we Wrocławiu?

*dziękujemy A i M za gościnę i oprowadzenie po Wrocławiu :-)
Obsługiwane przez usługę Blogger.