O zazdrości trochę

/
0 Komentarze
Różnica wieku między moimi Łobuzami to 2 lata i 2 miesiące. Będąc jeszcze w ciąży z H. zastanawiałam się jak M. przyjmie siostrę do swojego życia. Nie mówiliśmy mu o ciąży zbyt szybko, bo dziecko niespełna dwuletnie nie jest w stanie ogarnąć tego, że za 5 miesięcy będzie miało siostrzyczkę. Woleliśmy po prostu uniknąć codziennych pytań "czy to już?". Na miesiąc przed rozwiązaniem rozpoczęliśmy proces uświadamiania co Go czeka. Co Nas czeka. Opowiadaliśmy, oglądaliśmy zdjęcia M. kiedy to miał kilka dni. 

W momencie kiedy 'nadejszła' Ta chwila, odstawiliśmy małego do dziadków. Czas mojego pobytu w szpitalu, na pierwszy rzut oka M. zniósł rewelacyjnie. Bujał się między jednymi dziadkami, a drugimi. Wszyscy go rozpieszczali, dokarmiali produktami przeze mnie zakazanymi, ogólnie mówiąc miał raj. Noce przesypiał całe, nawet z zasypianiem nie było problemu. Kiedy Tata kładł go spać, pytał czy opowiedzieć mu bajkę na co w odpowiedzi słyszał 'tato idź już i zamknij drzwi'. Tak więc był to dobry zwiastun. Dla mnie oczywiście ogromne uspokojenie. Chociaż, mimo wszystko mam wrażenie, że wszyscy byli bardziej spokojni niż ja, która jednoczenie tuląc do piersi swoją ukochaną, wymarzoną Córkę, oglądałam fotki podsyłane przez mojego Tatę co M. robi w danej chwili i płakałam z tęsknoty za nim. Tak to chyba z tymi pierworodnymi jest.

W każdym razie powrót do domu miałam zaplanowany idealnie. Plan był taki, że Mąż mój miał się zaopatrzeć w prezenty dla każdego z dzieci. Mała siostra przyniosła prezent dla braciszka, a On miał dać prezent powitalny siostrze. Kiedy tylko wróciłam, radość była niemożliwa. Przytulaniom nie było końca. M. był bardzo ciekawy siostry, cały czas ją obserwował. Brał czynny udział w kąpieli czy przy przebieraniu. Starałam się z całych sił, żeby tylko nie poczuł się przeze mnie odrzucony, bo wiedziałam, że będzie to miało przełożenie na relacje między rodzeństwem.

Tak więc dbałam o to, aby stosunkowo dużo czasu poświęcić tylko Jemu. I tak to, kiedy jechałam na zakupy zabierałam M. ze sobą, a H. zostawała z Tatą w domu. Kiedy mała kruszyna szła spać, my goniliśmy się po mieszkaniu, kolorowaliśmy, razem gotowaliśmy. Chciałam, żeby miał namiastkę tego, jak było jeszcze do niedawna - Ja i On. Cały dzień razem.
No i chyba się udało, M. nie przejawia ataków zazdrości, jest w stosunku do siostry czuły, opiekuńczy. Za to nie wiem co zrobiłam źle, ale to H. zamienia się w małą bestię kiedy widzi, że trzymam jej brata na kolanach. Niemal że leci w powietrzu z prędkością światła, zaczyna go szczypać po nogach i wrzeszczy jak opętana. Kiedy tylko odstawiam M. na ziem, widzę uśmiech szeroki niczym z Hollywood. Iskierki radości w jej oczach rozświetlają cały saloon. Taka to bestia cfana. Ale kochana. Co tu robić? Żyję nadzieją, że z tego wyrośnie. Mąż mój twierdzi, że kobiety takie są i po matce to ma. Ja się nie zgadzam ;-)

Mimo wszystko jestem dumna, bo bałam się strasznie, jak to będzie. H. za miesiąc kończy rok i na prawdę da się żyć. M. jest bardzo dzielny. Kiedy chce coś, co siostra trzyma w rękach wie, że musi jej dać coś w zamian. Mała jest trochę histeryczką i dość emocjonalnie podchodzi do wszystkiego. Ale brat się nie zniechęca. Wiadomo, zazdrość między rodzeństwem będzie im towarzyszyć już zawsze. Ale to w gestii rodziców jest, aby im tych powodów do zazdrości dawać jak najmniej.









Możesz także polubić

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.